Internauci: Microsoft to największy haker w Chinach

Microsoft wypuścił najnowszy program antypiracki, a wściekli chińscy internauci okrzyknęli firmę 'największym hakerem' kraju - pisze 'The Guardian'. Microsoft na to: my tylko chcemy pomóc użytkownikom.

Microsoft zdominował chiński rynek i nawet prezydent Hu Jintao używa oprogramowania tej firmy. Jednak według szacunków nawet 90% użytkowników ma pirackie programy, więc zyski ze sprzedaży nie odzwierciedlają popularności.

Najnowsza wersja aktualizacji Windowsa XP Windows Genuine Advantage, która okazuje się być oprogramowaniem antypiracki, powoduje, że co godzinę ekran staje się czarny, jeśli oprogramowanie nie przejdzie antypirackiego testu. Do tego program zbiera informacje o systemie, numerze dysku twardego, a nawet numerze IP komputera i przekazuje do siedziby firmy.

'Nie ten cel, nie te środki'

Taki sposób walki o własność intelektualną rozwścieczył Chińczyków. Na blogach i forach pojawiły się pełne złości wpisy oskarżające firmę o naruszanie prywatności. 'Komputer jest mój' - napisał jeden bloger na popularnym portalu Sina.com. 'Microsoft nie ma prawa kontrolować mojego sprzętu bez mojej zgody!' - twierdzi.

Dong Zhengwei, 35-letni prawnik z Pekinu złożył nawet skargę do ministerstwa bezpieczeństwa publicznego, nazywając Microsoft 'największym hakerem w Chinach, który wdziera się do systemu komputerowego bez zgody użytkowników ani nakazu sądowego'. Powiedział też dziennikowi 'The China Daily', że jego zdaniem łamie to chińskie prawo karne. 'Szanuję prawo Microsoftu do ochrony swojej własności intelektualnej, ale zaprzęga złe środki przeciwko nie temu celowi. Powinni atakować producentów i sprzedawców fałszywego oprogramowania, nie użytkowników' - dodał.

Microsoft: Chcemy tylko pomóc

Chińska organizacja zrzeszające firmy software'owe poinformowała, że również planuje podjęcie działań przeciwko korporacji, stwierdzając, że podjęte środki są 'bardzo złe'.

Krytycy działań Microsoftu twierdzą, że naraża on ich informacje dobierając się do ich komputerów. Korporacja odpowiada, że zbiera jedynie minimalne informacje. Dodaje, że pirackie programy są dużo większym zagrożeniem i chce jedynie pomóc użytkownikom, którzy mogą nie wiedzieć, że mają fałszywe produkty i ryzykują kradzieżą informacji lub nawet tożsamości.

Wczoraj korporacja stwierdziła, że piractwo samego oprogramowania kosztuje USA dziesiątki tysięcy miejsc pracy i miliardy dolarów.

Źródło: wiadomosci.gazeta.pl

dodał Redakcja


ostatnia aktualizacja: 2008-10-23
« powrót
Komentarze
Polityka Prywatności