Wygląda jak stary, działa jak nowy
Pojawił się wirus, który sposobem działania przypomina metody stosowane w latach 90. i na początku naszego wieku. W przeciwieństwie do obecnie produkowanych wirusów nie ukrywa się on. Wręcz przeciwnie. Po restarcie zainfekowanego komputera na ekranie pojawia się okienko: "Czećć. Nazywam się MonaRonaDona.
Jestem wirusem i jestem tu po to, by rozwalić twojego peceta. Jećli zauważysz, że dziwnie się on zachowuje, np. okienka z programami znikają itp., to jest to moją zasługą. Zostałem stworzony w protećcie przeciwko naruszeniom praw człowieka na całym ćwiecie i moim celem jest przypomnienie o koniecznoćci poszanowania ludzi".
Szkodliwy kod uniemożliwia uruchomienie wielu różnych programów, m.in. Menadżera zadań, MS Office'a, oprogramowania Adobe, Google Talk, programów Macromedii. Wygląda jak typowy, chuligański wirus z przeszłoćci.
Jednak jego cele jest, jak obecnie produkowanego szkodliwego kodu, przyniesienie zysku swojemu twórcy. Jećli użytkownik zacznie szukać w Sieci nazwy "MonaRonaDona", trafi na grupy dyskusyjne i klipy wideo, z których można dowiedzieć się, że wirusa usuwa program antywirusowy Unigray. Kosztuje on 40 dolarów i nie potrafi niczego, poza usunięciem MonaRonaDona. Oczywićcie zarówno "dyskusje" na grupach dyskusyjnych czy forach internetowych zostały spreparowane przez twórców wirusa, którzy w ten sposób chcą wyłudzić od użytkowników pieniądze.
ostatnia aktualizacja: 2008-03-05