Dorośli hakerzy nie wysyłają wirusów
"Poważni" hakerzy już nie atakują stron internetowych i komputerów prywatnych wirusami. Pozyskują cenne poufne dane i handlują nimi w internecie. Internetowym sabotażem zajmują się młodzieżowe gangi - uważają eksperci.
Według specjalistów od zabezpieczeń w internecie, dane takie jak
numer czyjejś karty kredytowej to już powszechny towar, który
można kupić na specjalnej stronie internetowej za kilka dolarów.
Droższe są dane handlowe firm i karty medyczne pacjentów (kilkaset
dolarów).
Na konferencji InfoSecurity Europe, która odbyła się we
wtorek w Londynie, firmy zajmujące się zabezpieczaniem danych
wymieniały się doświadczeniami.
To ważne, bo działalność przestępcza w sieci bardzo szybko się
rozwija. "Co miesiąc pojawia się nowa taktyka. Za rok przestępcy
będą używali sposobów, których dziś nawet sobie nie wyobrażamy" -
mówi założyciel jednej z firm, Bruce Schneier.
Specjaliści zauważyli również, że "tradycyjni" hakerzy nie
zniknęli z internetu. Ale teraz wandalizmem i sabotażem w sieci
zajmują się nastoletni adepci tej sztuki. Często zrzeszeni w
gangach.
Jak mówi przedstawiciel działającej w Azji firmy zajmującej się
ochroną danych Paul Ducklin, jego przedsiębiorstwo poświęciło
ostatnie pół roku na ściganie takiego gangu, najprawdopodobniej
działającego w Chinach.
Grupa atakowała instytucje rządowy i
organizacje praw człowieka. Do e-maili z tytułami związanymi z
Olimpiadą hakerzy dołączali wirusy komputerowe. (PAP)
ostatnia aktualizacja: 2008-04-24